Depresja to choroba, która nieleczona niesie ze sobą często tragiczne konsekwencje. W przestrzeni publicznej czy mediach, określenie to jest często nadużywane. Jesienna depresja nie powinna być lifestylowym terminem, bo chandra, przemęczenie i spadek formy, nie zawsze będą oznaczały depresję. Jak odróżnić zatem oba pojęcia i w jaki sposób dbać o siebie, aby nie dopuścić do przykrych objawów, które utrudniają nam funkcjonowanie? Odpowiada Anna Turowska, trenerka mentalna.
Jesienna chandra to nie depresja
Jesień to czas intensywnego powrotu do pracy, szkoły, zadań, to duży stres. Jednocześnie staramy się zwolnić tempo, dni są coraz krótsze, więcej czasu spędzamy przed ekranami oglądając seriale. Robi się zimno, łapiemy tzw. „doła”, brakuje nam motywacji. Ale czy to już depresja? A może tylko przejściowa jesienna chandra?
– Chandra to naturalna reakcja organizmu na zmianę warunków zewnętrznych – mówi Anna Turowska, trenerka mentalna. – Mamy mniej światła, spada poziom aktywności, rzadziej bywamy na zewnątrz, rytm dnia się zmienia. Urlopy za nami. W efekcie możemy odczuwać swego rodzaju spadek energii, senność, lekkie przygnębienie. Ale to minie. Depresja natomiast to choroba, bardzo poważna i wymagająca leczenia. Na SAD, czyli sezonową depresję cierpi około 1-2% populacji i u tych osób występują poważne objawy kliniczne – dodaje.
Należy zaznaczyć, że chandra jesienna jest krótkotrwała. Trwa zwykle od kilku dni do maksymalnie kilku tygodni. Mimo objawów, gorszego samopoczucia, nadal jesteśmy w stanie funkcjonować wykonywać swoje obowiązki, chodzić do pracy, spotykać się z bliskimi, rodziną, znajomymi.
– Depresja potrafi wyłączyć z życia na długie miesiące, a nawet lata. Tracimy radość z tych rzeczy, które kiedyś dawały nam szczęście. Nie mamy siły wstać z łóżka, jednocześnie pojawiają się problemy ze snem, zbyt krótkim lub zbyt długim, ale nieprzynoszącym wypoczynku. Dni wydają nam się bez sensu. Spada koncentracja, nie mamy apetytu, pojawiają się myśli samobójcze. Nie chcemy widzieć innych ludzi. Przy takich objawach nie warto czekać, należy sięgnąć po profesjonalną pomoc psychologa lub psychiatry – podkreśla Anna Turowska.
Sposoby na przetrwanie jesieni i zimy
Doskonale wiadomo już, że nasze ciało i psychika są ze sobą ściśle powiązane. Dlatego tak ważne są podstawy: sen, ruch, jedzenie, światło i relacje. Wydaje się to proste, ale tak naprawdę to te aspekty są często najbardziej problematyczne i prowadzą do chorób.
– Światło – ostatnio modne stały się lampy do fototerapii, używane często właśnie wtedy, gdy słońca jest mało. Naturalne światło jest dla człowieka niezwykle istotne, reguluje nasz zegar biologiczny. Gdy tylko możemy korzystajmy z niego, nawet gdy pogoda nie jest najlepsza. Pamiętać należy także, że niebieskie światło ekranów jest dla nas niekorzystne i zaburza rytm dobowy.
– Aktywność fizyczna i zdrowa dieta – niestety, to powtarzać należy jak mantrę, ale nawet niewielka aktywność fizyczna, zwłaszcza spacery plus jedzenie sezonowych produktów, nieprzetworzonych i jak najbardziej naturalnych będzie wspierało nasze zdrowie, także psychiczne. Pamiętajmy, że mózg, czyli część naszego układu nerwowego, potrzebuje odpowiednich składników jak cynk, żelazo, Omega 3, magnez, wapń i dotlenienia oraz wody, by prawidłowo funkcjonować. Badania pokazują, że regularna aktywność może zmniejszyć objawy depresji aż o 40%. Zaleca się także całkowitą rezygnację z alkoholu, który jest depresantem.
– Sen – Brak higieny snu i niedobór snu to wróg zdrowia psychicznego i fizycznego. Badania wykazują, że kobiety potrzebują nawet 8-9 godzin snu, nie 7-8. Chroniczne niewyspanie bardzo negatywnie działa na nasz organizm, stajemy się nerwowi, spada odporność. Ciało nie ma czasu na potrzebną regenerację. Dlatego kładzenie się o tych samych porach, stworzenie rytuału snu, czytanie książki zamiast scrollowania telefonu, to wszystko bardzo nam pomoże w zachowaniu dobrego nastroju.
Metoda na „wewnętrzne dziecko”
Jesień to również dobry czas, by zajrzeć w głąb siebie i czas spędzony w domu przeznaczyć na coś konstruktywnego. „Wewnętrzne dziecko” to metafora tej części nas, która przechowuje emocje, potrzeby i doświadczenia z dzieciństwa. Gdy o nią dbamy, łatwiej być szczęśliwym dorosłym.
– Istnieją bardzo łatwe, ale skuteczne metody dbania o swoje wewnętrzne dziecko. Świadomie zauważajmy momenty, w których reagujemy „jak dziecko”. Może się boimy, czujemy odrzucenie? Wówczas zamiast krytyki zastosujmy czułość i troskę wobec siebie, tak jakbyśmy to zrobili wobec dziecka. Nie bójmy się także radości i zabawy, pozwalajmy sobie na spontaniczność, kreatywność, frajdę. Po prostu starajmy się być dla siebie bardziej wyrozumiali – tłumaczy Anna Turowska, trenerka mentalna.
Praca z wewnętrznym dzieckiem to nie tylko terapeutyczna metafora, ale realna praktyka, która – jak pokazują badania – może obniżyć poziom stresu o 32% i zwiększyć satysfakcję z życia o 24%.
Jesienna chandra jest prosta do pokonania. Jej objawy to sygnał, że warto zwolnić, zadbać o siebie i swoje potrzeby. – Najlepsze, co możemy zrobić, to uważnie słuchać organizmu, dbać o podstawy i nie bać się prosić o pomoc, jeśli sytuacja tego wymaga – podsumowuje Anna Turowska.
Anna Turowska: Trenerka mentalna, terapeutka, konsultantka biznesowa, przedsiębiorczyni. Posiada 17-letnie doświadczenie zawodowe, gdzie rozwijała firmy w krajach takich jak Niemcy, Litwa, Łotwa, Dania, Arabia Saudyjska, Hiszpania, Wielka Brytania. Zajmuje się m.in. konsultingiem biznesowym i operacyjnym oraz mentoringiem. Działa na rzecz kobiet wspierając je w biznesie. Wspiera młodzież i sportowców również w tworzeniu przestrzeni zawodowej po zakończeniu kariery sportowej. Pasjonuje się podróżami backpakerskimi, nurkowaniem, piłką nożną, biegami długodystansowymi.
www.annaturowska.pl